Galloping Darkness




Wstęp
( zdjęcie znaleziono w google.pl )

Na początku chciałabym przedstawić głównego bohatera, którego widzicie powyżej - Black Dark. Jest ogierem, który niestety bez powodzenia startował w wyścigach. ( Aczkolwiek czy tak niestety? ) Odkupiła Go szkółka jeździecka ,,Galop'', w której jeździ pewna dziewczyna - Sylvia. Od samego początku polubiła tego konia. Czy połączy ich coś więcej? Dowiecie się tego czytając opowiadanie ,,Galloping Darkness''. :)

Rozdział 1 ,,Galoping Darkness'''
- Dark! Co ty robisz?! - krzyczała Emma na ogiera, który próbował ją ugryźć  podczas zakładania kantara. W tej samej chwili do boksu konia podeszła Sylvia, zabrała Emmie kantar, uśmiechnęła się do niej i bez absolutnie najmniejszego problemu założyła go Karemu na głowę, po czym nagrociła go miętówką. Emma była wściekła, dziewczyny od zawsze się nienawidziły. Emma była bogatą, wredną i zarozumiałą brunetką, natomiast Sylvia starała się być zawsze miła, pomocna i opanowana, a co najważniejsze - miała wspaniałe podejście do koni.
Wyprowadziła Darka z boksu i powoli zaprowadziła Go na padok. Puściła ogierka, który błyskawicznie pobiegł do swoich towarzyszy. Całe to wydarzenie ukradkiem obserwowała instruktorka Amy. Gdy razem z Sylvią poszły napić się herbaty podsunęła jej propozycję:
- Sylvia, widzę jak wspaniale dogadujesz się z Darkiem. Może chciałabyś żeby... był twój? No wiesz, zajmowałabyś się Nim, a w końcu wypadałoby go ujeździć.
Sylvia niesamowicie się ucieszyła, omal nie zaczęła skakać z radości.
- Narazie możesz brać go na lonżę. - oznajmiła Amy. - W przyszłym tygodniu ponownie założymy Mu siodło.
Dziewczyna momentalnie wyszła na dwór i popędziła po szczotki, lonżę i owijki. Gdy tylko weszła na pastwisko Dark od razu zjawił się przy niej. Zaprowadziła go do stajni, dokładnie wyczyściła i założyła owijki. Nie miała zamiaru zakładać ogłowia, które kojarzyło się Karemu z przeszłością,  dostawał przy nim szału. Na razie zamierzała zdobyć jego całkowite zaufanie. Podczepiła lonżę do kantara i wyszła z ogierem na plac. Starała się delikatnie podpowiedzieć ogierowi o co jej chodzi. Na początku nie wiedział co od niego wymaga, ale gdy tylko przeszedł jedno kółko - zrozumiał. Troszkę stępa i Sylvia poprosiła Darka o zakłusowanie. Troszkę opornie, ale udało się. W pewnym momencie ogier ruszył dzikim galopem, zaczął brykać, wpadł w szał Sylvia delikatnie starała się go zatrzymać, uwarzając żeby nie przyspieszył jeszcze bardziej. W pewnym momencie ujrzała przed oczami ciemność, a później nie było już nic...
***
Nom. Narazie tyle, w najbliższym czasie będzie rozdział 2, ale o dobiero jak przyczytacie to. W sumie wiem co w nim będzie, już teraz, i z chęcią bym to napisała, ale muszę się postarać utrzymać Was w napięciu. ^^ XD


Rozdział 2 ,, Galloping Darkness ”
                           Gdy Sylvia się obudziła i zorientowała się, że jest w szpitalu od razu zapytała:
- Jak Kary??
Mama, która siedziała koło jej łóżka odpowiedziała.
 - Nic poważnego.
- Kiedy stąd wyjdę?
- Tylko straciłaś przytomność, więc zostaniesz na obserwacji jeszcze dwa dni i wyjdziesz do domu, a teraz córciu prześpij się, a ja muszę jechać do domu odebrać Tima z przedszkola. Pa!
-Cześć…
Gdy mama wyszła z sali, Sylvia była wściekła. Ciągle tylko Tim, Tim i Tim. Nawet gdy Ona leży w szpitalu, to i tak brat jest ważniejszy. Gdy się troszkę uspokoiła od razu zadzwoniła do Amy.
- Hej Emma…
- Cześć, czujesz się lepiej, co tam u Ciebie, kiedy..
- Stój! Jak się czuje Dark??
- Szczera czy przyjemna odpowiedź?
- Szczerze poproszę. – powiedziała już wystraszona dziewczyna.
- Jest strasznie wystraszony, nic nie je, nie pije, nie pozwala się nikomu  zbliżyć do boksu. Nie wiem co mam z Nim zrobić…
Sylvia zamarła, rozłączyła się…
         W ostatni  dzień pobytu w szpitalu blondynka cieszyła się, że nareszcie będzie mogła obaczyć zrozpaczonego Darka. Wprost ze szpitala udały się wraz z mamą do stajni. Pani McCartny od razu pojechała do domu – nie podzielała zamiłowania córki do koni. Wręcz ich nie lubiła. Przeszkadzał Jej zapach, sierść, słoma. gdy odjechała, Sylvia pomyślała:
- Znowu…
           Gdy tylko weszła do stajni usłyszała przeszywające rżenie dochodzące z boksu Karego. Szybko tam podeszła. Nie zauważyła żadnego z objawów, którymi zadręczała się przez ostatnie trzy dni. Koń był łagodny, grzeczny, a gdy podała Mu marchewkę od razu ją schrupał. Była strasznie zdziwiona. Pogłaskała Go chwilkę i pędem ruszyła w stronę siodlarni, gdzie zwykle zastawała Amy.
- Witaj Sylvia! Nareszcie jesteś! – Instruktorka przytuliła dziewczynę.
- Choć na chwilkę – poprosiła blondynka.
Gdy podeszły do boksu Darka nadal był spokojny. Jednak gdy tylko podeszła do Niego instruktorka koń wystraszył się i uciekł wgłąb boksu. Amy cofnęła się. Gdy do boksu podeszła Sylvia konik podszedł do Niej i zaczął skubać rękaw dziewczyny…
- Dziwne… Bardzo dziwne… – odezwała się.

Rozdział III – ,,Galloping Darkness”
      Następnego dnia Sylvia przeglądając portale jeździeckie natrafiła na stronę PNH ( Parelli Natural HorseManship – jeździectwo naturalne ) . Kiedy przeczytała kilka artykułów natychmiast wzięła rower i pojechała do stajni. Migiem wbiegła do siodlarni i wykrzyknęła:
- Mam!!!
- Co masz?? – powiedziała Amy.
- Sposób na Darka.
Zamiast opowiadać instruktorce, włączyła zakurzony komputer, wyglądający jak antyk,  stojący w kącie i pokazała Amy  znalezisko.
- Nie jestem zbytnio przekonana do takich metod, ale nie mam kompletnie pomysłu co z Nim zrobić więc – droga wolna. – powiedziała niezbyt zachęcona dziewczyna. Jednak co jej zostało?
- Dziękuję! – wykrzyknęła Sylvia, która była już w drodze do boksu Black Darka.
- Hej Misiu! – szepnęła do konia, który powitał Ją radosnym rżeniem – dzisiaj tylko Cię wyczyszczę.
Wzięła szczotki i wyniosła je na dwór. Następnie chwyciła uwiąz i wyprowadziła Karuska na zewnątrz. Dark został wyczyszczony, wypsikany i wysmarowany przez blondynkę czym tylko się dało. Gdy skończyła, odsunęła się kawałek i zadowoleniem powiedziała.
- Wystarczy tylko obciąć Ci grzywę i będziesz wyglądał jak super koń.
Zamiast się zastanawiać od razu przeszła do czynu – po pięciu minutach grzywa Darka została skrócona o dziesięć centymetrów. Sylvia zaprowadziła konika do boksu i poszła do Amy.
- Mogę w czymś pomóc??
- Wylonżuj Barbie, wyczyść siodło Suprise i będziesz mogła pojeździć Luckiego.
                    Gdy Barbie została wylonżowana, a siodło kasztanki wyglądało jak nowe Sylvia poszła przygotować Siwego. Nie jeździła od dwóch tygodni, ale na szczęście koń na którym się uczyła był jeżdżony przez Amy więc mogła ze spokojem poskakać. Gdy wyjechała na plac poprosiła Amy by ustawiła jej przeszkody. Najpierw Lucky został porządnie rozgrzany, przemęczony ustępowaniami, zmianami nóg, zwrotami i dopiero Sylvia skierowała Go na 60 centymetrowy krzyżak. Skoczył Go bez zawahania. Następnie stacjonata, okser i szereg. Na zakończenie parkur 90cm i rozstępowanie. Sylvia była bardzo zadowolona. Jeździła dobrze, a Luckie był jednym z najlepszych koni w stajni. Po takich treningach była dumna z siebie, że Amy powierza jej najlepsze konie do jazdy.
                  Następnego dnia Sylvia przyniosła do stajni własnoręcznie zrobiony halter ( kantar sznurkowy ), carrot stick ( a’la bat ) i linę. Gdy przywitała się z Amy, od razu poszła do Black Darka. Konik już na Nią czekał. W boskie zmieniła mu kantar, raz, dwa Go wyczyściła i wyszła z Nim na maneż. Na początku troszkę z Nim pochodziła. później Friendly Game ( zabawa w przyjaźń ) ze wszystkim dookoła. Była  zdziwiona – koń, który prawie Ją stratował przez głupi hałas – teraz nie reauguje na nic. Było to co najmniej podejrzane. Po chwili namysłu odczepiła linę od haltera i zdecydowanym ruchem odgoniła Karego od siebie. Był zdziwiony – jego ukochana Sylvia odgania go od siebie, coś dziwnego… Powtórzyła ruch jeszcze raz. Koń zaczął okrążać ją kłusem. Kazała mu zmieniać kierunki, aż w końcu skierował ucho w Jej stronę, opuścił szyję i zaczął coś jakby mielić w pysku. Odwróciła się tyłem, spuściła głowę i aż wstrzymała oddech. Gdy poczuła ciepły oddech konika na swoich ramionach, rozluźniła się i ze spokojem odwróciła w kierunku Darka. Delikatnie pogłaskała Go po czole po czym ruszyła do przodu. Gdy się obejrzała – ujrzała konia, który ze spokojem podążał krok, w krok za nią. Uśmiechnęła się i postanowiła zakończyć ćwiczenia na dziś. Dopiero gdy otwierała bramę padoku zauważyła Amy przypatrującą się wszystkiemu.
- Nie podejrzewałam z jego strony takiego posłuszeństwa… – powiedziała zdumiona Amy.
- Czasami trzeba się przekonać do jakichś metod – powiedziała z uśmiechem na twarzy Sylvia.
- I kto to mówi! – roześmiała się instruktorka.
            Następnego ranka gdy Sylvia słysząc denerwujący dźwięk budzika zamiast się załamać, że musi wstać, pełna entuzjazmu w ciągu pięciu minut była ubrana, umyta i gotowa do wyjścia. Chwyciła kilka marchewek, rower i pojechała do stajni. Gdy dotarła na miejsce postanowiła poprosi Amy o przysługę.
- Hej! – powiedziała.
- Hej, o co chodzi? – odpowiedziała instruktorka widząc tajemniczą minę blondynki.
- Bo jeśli przez Join Up zaufanie Darka do mnie wzrasta, może Ty również byś spróbowała?

Rozdział IV ,,Galloping Darkness”
„Pracuj nad sobą, a z koniem się baw”- Pat Parelli
                       – Nie, nie, na razie chciałabym tylko żebyś doprowadziła Go do stanu mniej więcej normalnego. – powiedziała bez przekonania Amy.
- Co masz na myśli mówiąc ‘normalny’?
- Żeby dało się koło Niego przejść, a nawet Go pogłaskać, no wiesz.
- Ale potrzebuję pomocy! No proszę, sama nie dam rady. – Sylvia z przekonającą miną patrzyła w oczy instruktorki.
- Nie, nie, nie! Mogę co najwyżej z Nim pospacerować, ale nic więcej. Nie chcę psuć twojej pracy! – próbowała wykręcić się Amy.
- No to proszę! – dziewczyna przekazała instruktorce uwiąz.
Amy niechętnie przejęła ogiera od Sylvii, i zaczęła do Niego spokojnie mówić. Ku zdziwieniu dziewczyn Dark był grzeczny, szedł powoli, z nogi na nogę. Po kółku Amy stanęła i przekazała Sylvii uwiąz. Dziewczyna z uśmiechem szepnęła:
- Dzięki – i uradowana poprowadziła karego do stajni.
                      Po południu, w siodlarni dziewczyny doszły do wniosku, że dokładnie za tydzień założą Karemu siodło. Data ta została zaznaczona w kalendarzu czerwonym kółkiem, a do tego obok powstał wielki wykrzyknik.
- No, to teraz pozostaje nam starać się pozyskać jak największe zaufanie Black’a.
- Czemu mówisz do niego Black, a nie Dark? – Spytała instruktorka Sylvię.
- Sama nie wiem tak jakoś do Niego pasuje. Co nie?
                    Następnego ranka Sylvia pomyślała ‘ znowu do szkoły…’ i w strasznie ponurym nastroju zwlokła się z łóżka. Umyła się, ubrała, w pośpiechu zjadła kanapkę, chwyciła torbę i w pośpiechu popędziła na autobus. Zdążyła w ostatniej chwili, mało brakowało, a spóźniłaby się na lekcje. Gdy tylko weszła do autobusu usłyszała głośne ,,cześć” od swojej jedynej przyjaciółki Evy.
- Masz zadanie?? – zapytała blondynka przyjaciółkę.
- Proszę – Eva podała Sylvii zeszyt. – Czemu to zawsze ja muszę się męczyć żebyś Ty mogła odpisać??
- A kto tu ma średnią 5.0?? Przynajmniej jeszcze nigdy nie miałam źle zadania. – z satysfakcją przypomniała Sylvia.
                   Sylvia odetchnęła dopiero gdy znalazła się w stajni. To była dla Niej jedyna chwila spokoju. W szkole nie była lubiana, wszyscy ciągle Jej dokuczali, nigdy nie miała luzu. Jeszcze do tego żaden z nauczycieli nie darzył Jej sympatią. Uważali, że niepotrzebnie zajmuje się końmi, przez co Jej oceny idą w dół. Gdy zaszła do siodlarni, po raz pierwszy w tym roku ujżała Amy wypełniającą dokumenty. Przywitały się krótkim ,,hej”, po czym blondynka postanawiając nie przeszkadzać instruktorce poszła prosto do Black’a. Przywitał Ją cichym rżeniem. Sylvia wyczyściła Go, i wyprowadziła na halę. Tam odgoniła Go od siebie i czekała na pierwsze sygnały porozumienia. W pewnym momencie usłyszała krzyki, jeden gwałtowny ruch ręki spowodował szaleńczy galop konia.

 Wystraszona Sylvia próbowała opanować własne emocje. Black Dark Galopował szaleńczo wokół hali z uniesionym łbem i wystraszonym spojrzeniem. Podchodziła do niego powoli, starając się żeby Kary zmniejszał koło.
- Spokojnie Black, nic się nie dzieje, prrrrrr.
Po kilku minutach koń zaczął uspokajać krok. W końcu przeszedł do równego kłusa, ucho ustawił w kierunku Sylvii, i nareszcie obniżył łeb. Dziewczyna ustawiła się bokiem do Karego pozwalając Mu do siebie przyjść. Gdy poczuła Jego ciepły oddech na ramionach, pogłaskała konia po czole po czym ruszyła do przodu. Black cały czas szedł za Nią. W końcu podpięła uwiąz i zadowolona ruszyła do stajni.
                              Gdy zbliżyła się do budynków ujżała Amy wraz z 10 letnią dziewczynką, zanoszącą się płaczem.
- Co sie stało?
- Janny chyba złamała sobie rękę. – odpowiedziała Amy. – Spadła z Jaśminy. Wprowadź Blacka do boksu i zadzwoń po Jej rodziców. Raz, dwa!
Gdy już miała wchodzić do stajni, Black stanowczo odmówił ruszenia się chociażby o milimetr. Zaczął się pocić i denerwować. Sylvia nie wiedziała o co chodzi zaczęła uspokajać Karego. W pewnym momencie ujżała w stajni czerwoną skrzynkę. Roześmiała się i stanowczo pociągnęła konia za uwiąz. Dalej nic. Dopiero gdy przekupiła Go miętówką, udało sie wprowadzić ogiera do boksu.
- Hej, jestem Sylvia! – powiedziała dziewczyna, do chłopaka, mniej więcej w jej wieku, czyszczącego konia, w boksie obok Darka.
- Jestem Eric, widzę, że Twój koń jest troszkę strachliwy, co?
- Muszę powiedzieć, że troszkę, to trochę za małe słowo, ale jest coraz lepiej. – dziewczyna uśmiechnęła sie.
- Black Dark, ładne imię.
- A twój koń jak się nazywa?
- To Kier.
- No, no.
- Urodzony skoczek, aczkolwiek ostatnio ma małe problemy z murem.
W tej samej chwili Sylvia przypomniała sobie, że musi iść do Amy.
- Przepraszam, muszę iść. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Sylvia wręcz biegiem ruszyła do biura. W pośpiechu wzięła telefon i ruszyła do instruktorki.
- Co tak długo?! Dalej, dzwoń. – powiedziała zdenerwowana dziewczyna - 876543210.
Sylvia wybrała numer. Nikt nie odbierał. Po chwili włączyła się poczta głosowa. Dziewczyna się rozłączyła
- Nikt nie odbiera.
- Dobra Janny, jedziemy do lekarza. Sylvia, wsiądź na Speed’a, Dalile i Blue Tears’a. Później wypuść kucyki na padok. Pa!
- Pa!
Na początek dziewczyna postanowiła wziąść Dalile w teren. Później poskakać Speed’a i Tears’a. Wzięła sprzęt, szczotki i ruszyła w stronę boksu izabelowatej klaczki. Gdy Ją uszykowała i wsiadła zauważyła Erica jadącego na Kierze w stronę ścieżki. Po chwili dogoniła chłopaka.
                Teren minął bardzo szybko.  Sylvia nawet nie zdążyła się obejrzeć a już musieli wracać do stajni. Była po wrażeniem jak miło rozmawia Jej się z Ericiem. Gdy dojechali do stajni ujrzała na podwórzu Emmę.
- O nie. – powiedziała.
- Co się stało? – spytał zdumiony Eric.
- Emma, wredna zarozumiała, ze strasznym podejściem do koni.
- Wszędzie się taka znajdzie. – uśmiechnął się – jakoś trzeba sobie radzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz