Często spotykam się z pytaniem: ,, Nie boisz się tych skoków? Zdajesz sobie sprawę z tego co ryzykujesz?'' . Zawsze odpowiadam: ,, Oczywiście, że się boję. Ale kocham to i nie potrafię bez tego żyć. ''
Te zwierzęta od zawsze mnie fascynowały. Ta ich lekkość i gracja, z którą się poruszają. Moim marzeniem zawsze był start w zawodach. Jednym z najwyraźniejszych momentów jakie pamiętam z dzieciństwa były zawody - ,,Błękitna Wstęga Wielkopolski'' w szkółce gdzie jeździłam. Siedziałam na trybunach z mamą i tatą. Bardzo chciałam znaleźć się pomiędzy tymi końmi. To było coś czego pragnęłam najbardziej na świecie. I udało się. Pierwsze zawody na szkółkowym kucyku były przełomowym momentem w moim życiu. Właśnie wtedy się zaczęło. Treningi, upadki, zawody, wygrane. Nie można porównać uczucia kiedy prowadzi się rundę honorową dookoła parkuru, a w tle brzmi ,,Marsz Radeckiego" do niczego. Jeśli nigdy się tego nie przeżyło, nie można tego zrozumieć.
W końcu dostałam pierwszego ,,sportowego'' kucyka - Pandorkę. Namęczyłam się z Nią strasznie. Było więcej upadków niż wzlotów, jednak bardzo dużo mnie nauczyła. Później Fasolka. Najlepsze co mnie w życiu spotkało. Kochałam ją, kocham i będę kochać zawsze. Dała mi tyle pewności siebie, tyle radości. Chociaż teraz uczy innych, to i tak jest dla mnie najlepsza. Następnie przez Batonika, aż do Euforii. Tak, zawsze lubiłam wyzwania. Nigdy nie miałam gotowego konia, na którego mogłam wsiąść i wygrać. Zawsze musiałam wycierpieć wiele, zanim później było dobrze. Nawet z Fasolką nie było słodko. Zanim kończyłyśmy parkury było wiele upadków, nie obyło się bez pęknięcia nerki. Jednak się nie poddawałam. Praca z Batonikiem również była niesamowicie trudna. Był on bardzo skomplikowany, jednak miał potencjał. Z Nim nie poradziłam sobie tak dobrze jak z Fasolą. W końcu musieliśmy odpuścić, a teraz mam Gniadą. Mogłam mieć konia chodzącego N -ki. Jednak wybrałam Ją. Nauczyłam Ją wszystkiego, łączy nas pewna więź, której nie potrafię opisać. Nie umiałabym pokochać innego konia tak samo jak Jej. Pomimo tego, że jest koniem który prawie stał się szynką, wziętym prosto z pola, bez dobrego pochodzenia, bez szczególnej urody, wierzę w Nią. I jestem pewna, że damy sobie radę.
Konie są dla mnie wszystkim. Gdyby ktoś mi je teraz odebrał, moje życie byłoby nijakie bez kolorów. Wstać, iść do szkoły, wrócić, iść spać. Bez marznięcia na treningach, bez stresu podczas skoków. Nie.. Ja sobie tego nie potrafię nawet wyobrazić. Konie to mój narkotyk. A Euforia w szczególności. :>
,,Niech mi zabiorą powietrze i tak będę oddychał tobą!''