Weekend - Jaszkowo. W sumie to tylko sobota. Zawsze muszę chorować w takim momencie. :| Ale w sobotę dwie L-ki przejechałam na czysto. W pierwszej cały parkur absolutnie fatalny. Mogłabym tylko pocałować Karego w zadek, bo ratował nas na wielu przeszkodach. Wychodziło tak, bo ja decydowałam się na bliskie odskoki, a On na dalekie. I wychodziło coś po środku, czyli tzw. szpitalne skoki. Jednak drógi przejazd cud, miód i orzeszki. ;] A w niedzielę już tylko leżałam w łóżku z 39 stopniową gorączką. Muszę szybko wyzdrowieć, bo za dwa tygodnie są Ogólnopolskie w Jaszkowie, muszę tam jechać! Mam niesamowite szczęście do tych zawodów. Dwa lata z rzędu wygrałam finał. Koniecznie muszę wyzdrowieć. :)
A tutaj filmik z treningu na Damochu:
PS. Zapraszam TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz